Muzyka - po milczeniu - najlepiej wyraża to, co niewyrażalne.

Aldous Huxley

Cześć kochani,

dzisiaj miałam ostatni egzamin, pora rozpocząć wakacje! Jak u Was, macie już zdane egzaminy? :)

Dzisiaj coś, czego jeszcze na moim blogu nie było - spódnica maxi! Sama musiałam się przełamać, żeby w niej wyjść, ale warto było zaszaleć, bo choć od teraz maxi nie stanie się moim ulubionym krojem spódnicy, to przynajmniej przekonałam się, że nie czuję się w niej tak źle, jak zakładałam. Zachęcam więc do spróbowania wszystkie te z Was, które czują, że długa spódnica nie jest dla Was odpowiednia. Nawet niskie dziewczyny mogą ją nosić i to wcale nie do szpilek czy koturnów.

I chyba też dlatego nigdy wcześniej nie założyłam długiej spódnicy, ponieważ uważałam, że jestem do niej za niska. Chciałam więc pomóc sobie szpilkami, ale okazało się to zbędne, bo ponoć maxi najbardziej pasuje do balerin i sandałów. Ciesząc się z tego faktu wybrałam drugą opcję, a tym samym wygodę.

Kolejna sprawa to ciężkość, przytłoczenie jakie może nieść za sobą założenie długiej spódnicy. Z tego względu zdecydowałam się na taką z rozcięciem i dodałam lekką bluzkę mgiełkę. Rzadko noszę bluzki na ramiączkach i respektuję zasadę, że jeśli góra jest odkryta, to dół zakryty i odwrotnie. Według mnie zachowanie takich proporcji sprawia, że strój nabiera klasy i elegantszego charakteru.

Tak, no i znowu ten granat, o którym trochę wspomniałam w poprzednim poście :) Tym razem w połączeniu z błękitem. Myślę, że te kolory są dla siebie stworzone. Zegarek dopełnił całości i ładnie skomponował się z sandałkami.

Do czego jeszcze pasuje maxi? Mokasyny, koturny, trampki (korci mnie, żeby jeszcze taką wersję stworzyć), koszula zawiązana w pasie, bluzki oversize wpuszczone do spódnicy, t-shirty, gorsety. Przychodzi Wam na myśl jeszcze jakiś pomysł? :)

Buziaki ;*

Monika Brodka-Krzyżówka dnia

fot. Agata Wojtala

spódnica, bluzka - Szachownica

buty - Cropp

zegarek - Top Secret